środa, 25 października 2017

Rozdział 4

            Przepraszam was po raz kolejny za zwłokę, ale nie miałam kiedy przysiąść i dokończyć rozdział. Dodaję niepoprawiony, ponieważ dopiero wysłałam go Netce. Pojawiła się nowa osoba ,więc jej portret znalazł się na blogu. Życzę miłego czytania. ;)


            Jak się ona tu dała zaciągnąć, tego nie wiedziała. Pewna była jednak jednego, klub nie był w jej guście. Loże znajdowały się tuż przy ścianach by parkiet mógł zajmować środek klubu. Wszystko się błyszczało przez co Kirę zaczęły boleć oczy po pierwszych piętnastu minutach. Muzyka też nie podeszła osiemnastolatce.  Mimo swojego gustu muzycznego ceniła dobrą muzykę do tańca ,którą zwykle puszczało się właśnie w klubach ,ale tu takiej nie było. Niemniej jednak stwierdziła ,że nie będzie na to zwracać uwagi, skoro już tu jest to będzie się dobrze bawić. W Rucaster było kilka klubów ,ale większości z nich wpuszczano osoby powyżej dwudziestego roku życia. Yellow był wyjątkiem. Tu mogli wchodzić także Ci, którzy ukończyli osiemnaście lat. Vera skierowała się do baru, a Kira czekała na nią w małej loży ,którą cudem udało im się dostać.  Dziewczyna obserwowała ludzi tańczących na parkiecie ,miała wrażenie ,że jest tu większość uczniów z jej szkoły.
            - Masz.-Veronica usiadła i przysunęła Kirze literatkę wypełnioną czerwonym płynem. Sama miała brązowy płyn ze śmietanką.
            - Co to jest?- Wskazała kiwnięciem głowy na literatki.
            -Drinki.- Odpowiedziała nonszalancko.- Ja mam Białego Rosjanina ,a ty Cape Codder.  Do dna!– Uśmiechnęła się po czym od razu łyknęła likieru kawowego, śmietanki z wódką. Kira wzruszyła tylko ramionami i spróbowała co takiego Gavel przyniosła jej. Nie wnikała jak dostała ona alkohol. W Rucaster tylko pełnoletnim sprzedawano alkohol, a do tego Vera miała jeszcze trzy lata, jednak Relow zdawała sobie sprawę jak wielki dar manipulacyjny ma jej koleżanka. Siedziały w loży jakiś czas. W tym czasie zdążyły wypić kolejne dwa drinki. Czarnooka zaczęła wiercić się na kanapie, krótko myśląc złapała za rękę Kirę i wyciągnęła ją na parkiet. Początkowo dziewczyna opierała się ,ale potem po prostu stwierdziła ,że Gavel i tak nie odpuści ,więc zaczęła się kołysać w takt muzyki, choć szczerze miała ochotę usiąść. Drinki sprawiły ,że fioletowooka musiała skorzystać z WC. Pozostawiła Veronicę na parkiecie a sama skierowała się ku toaletom. Telefon jej zawibrował. Dostała wiadomość od mamy, jutro nie będą mogły porozmawiać ,ponieważ Lya musi zastąpić koleżankę w pracy. Zegarek wskazywał już prawie północ.

                                                                       ***
            Wyszła z tego tłumu ludzi ,ponieważ jakiś chłopak zaczął się do niej przystawiać. Skierowała się do baru. Kira tylko jej coś szepnęła o ubikacji. Jak fioletowooka wyjdzie to przynajmniej nie będzie musiała jej szukać, ponieważ właśnie zamawiała sobie wódkę i kolejnego drinka dla przyjaciółki. Dobrze ,że barman był jej znajomym. Inaczej musiałaby siedzieć tutaj o suchej gębie. Jason dał jej zamówienie i od razu wypiła swoją porcję alkoholu. Poczuła nieprzyjemne pieczenie w przełyku, które chwilę później ustąpiło. Złapała literatkę, odwróciła się a jej zawartość teraz znajdowała się na sukience blondynki.
            - O! Stefani. Zmoczyłaś się.- Powiedziała słodko i z zaskoczeniem Vera. Blondynka nie wyglądała na szczęśliwą. Jej zapewne nowa kiecka potrzebowała prania.
            - Ty….- Stefani zaciskała zęby ze złości. -… wredna, głupia…
            - O… o… wypraszam sobie, może i jestem wredna. Czasami…-Zasmuciła się teatralnie. - …,ale na pewno nie głupia.
            - Nikt Cię tu nie zapraszał!
            - Jesteś pewna, wydawało mi się ,że wstęp tutaj ma każdy.- Uśmiechnęła się cwaniacko.
            - Ale nie taki wyrzutek jak Ty.- Warknęła blondynka.
              - Jesteś pewna? Za chwilę każdy może stąd wyjść jak tylko poczuje MOKREGO PSA.- Ostatnie słowa zaakcentowała.
            -Przecież ona nawet u swoich nie jest mile widziana. - Dogadała jedna z koleżanek Stefani, Melody. Obie zaczęły się śmiać. Oczy Very w tym momencie pociemniały o ile było to jeszcze możliwe. Musiała się uspokoić , skierowała się w stronę parkietu ,ale Melody złapała ją za ramię. Tego było za wiele. Nie wytrzymała. Rzuciła się na nią. Obracając się uderzyła ją łokciem prosto w nos. Nastolatka zaskomliła.
                                                                       ***
            Kira po wyjściu z łazienki od razu skierowała się na parkiet ,ale Very tam nie było. Zaczęła iść w stronę loży ,ale w chwili ,w której zobaczyła Veronicę bijącą się z Melody i Stefani od razu zmieniła kurs i pobiegła w ich stronę.
            - Dwie na jedną? To nie uczciwe ,wredna suko!- Kira kopnęła z biegu Stefani w prawe żebra. Blondyna nie pozostała dłużna osiemnastolatce. Złapała ją za nogę w kostce i pociągnęła przez co dziewczyna wylądowała z łoskotem na plecach. Jęknęła. Nim wyszła z szoku blondynka usiadła na niej po czym zaczęła okładać pięściami. Fioletowooka musiała się skupić by w miarę możliwości unikać ataków. Powinna przyznać ,że Stefani wbrew pozorom ma dużo siły. Jednak biła na oślep przez co Kira mogła wyprowadzić cios podbródkowy. Blondynę przez chwilę zamroczyło, więc Relow zrzuciła z siebie dziewczynę. Vera doskonale dawała sobie radę z Melody. Obie stały i trzymały się za włosy. Wyglądało to nieco komicznie. Kira nie zdążyła się zaśmiać ,ponieważ Stefani odzyskała rezon i rzuciła się na nią. Wbiła swoje paznokcie w szyję Relow robiąc cztery krwawe szramy. Syknęła wściekle. Odwróciła się by uderzyć blondynkę z główki, ale ktoś złapał ją pod pachami i unieruchomił. Zaczęła się wiercić, nie dała jednak rady.
            - Uspokój się do cholery! Stef ty też! – Warknął ktoś gardłowo. Niemal dziko. Stefani się szybko odzyskała spokój. Kira w dalszym ciągu szarpała się z Royem. Gdy tylko poczuł ,że dziewczyna rozluźnia się ,poluzował uścisk. Okazało się to dla niego błędem. Najpierw uderzyła go z łokcia by następnie, gdy się schyli uderzyć go tą samą ręką ,ale z pięści. Rozcięła mu wargę. Zamieszanie nie trwało dłużej, za ochroniarzami klubu szło kilku policjantów. Siódemka nastolatków została zakuta w kajdanki i zawieziona na komisariat. Dwóch kolegów Huntera siedziało pomiędzy Verą a Melody, to oni próbowali je rozdzielić. Teraz Kira wraz z pozostałą szóstką jechała na komisariat. Tam podali swoje dane. Wyszła do nich kobieta w średnim wieku.
            - Kogóż my tu mamy.- Rozglądała się po twarzach nastolatków. W ręku trzymała plik jakichś papierów. – Panna Veronica Saraphine Gavel…- Popatrzyła pobłażliwie spod swoich okularów.- Recydywa jeszcze Ci się nie znudziła?- Zadała pytanie, na co Vera tylko popatrzyła w bok naburmuszona. Recydywa? Oho…. Bratnia dusza! Kira zaśmiała się na to przemyślenie. Pogrążyła się we własnych myślach.
            - Panna Kira Relow. – Usłyszała swoje imię wymawiane przez funkcjonariuszkę. – Jak się miasto podoba?- Spytała kobieta. Dziewczyna trochę zdurniała. Nie bardzo wiedziała jak ma się ustosunkować do tej policjantki.
            - Eeee… chyba ładne. – Odrzekła. Kobieta poszła za biurko. Miała za zadanie pilnować rozbrykanych nastolatków. Popatrzyła na zegarek była już prawie pierwsza w nocy. Zaparzyła sobie kawę ,którą spokojnie piła obserwując naburmuszoną młodzież.
            - Ygrr. Kiedy Derek przyjedzie? – Hunter zwrócił się w stronę policjantki.
            - Twój brat powiedział, że coś go zatrzymało, więc musisz poczekać. - Uśmiechnęła się serdecznie. Roy już wiedział co go tak ważnego zatrzymało. Miało zapewne dwie nogi, długie włosy i cycki.
            Do pomieszczenia wszedł czarnooki szatyn z kolczykami w wardze, którego Kira już dawno poznała. Miał w ręku bluzę. Nie wyglądał na złego ani szczególnie szczęśliwego. Jego wyraz twarzy był po prostu obojętny. Samael podszedł do Very i wręczył jej bluzę.
            - Chodź. – Powiedział ,krótko aczkolwiek w jego głosie Kira mogła usłyszeć łagodność. Veronica założyła na siebie bluzę, ponieważ o tej porze jest chłodno a ona ma przecież na sobie tylko fishnet z króciutką bluzeczką. Czarnooka podeszła do przyjaciółki by uściskać ją na pożegnanie. Pogardliwym wzrokiem spojrzała na Stefani i Melody. Podeszła do Sama ,a ten ogarnął ją ramieniem. Wyszli. Chwilę później zabrana została blondynka wraz z koleżanką i koledzy Roya. Kira miała pecha i siedziała obok niego ,ale chłopak nic się nie odzywał. Została ich tylko dwójka. Było już w pół do drugiej ,gdy do sali weszła Susan. Relow wypuściła głośno powietrze. Odetchnęła. Cały czas miała nadzieję ,że to jednak pojawi się ona ,a nie Orion. Widoku swojego ojca oraz jego gadaniny by chyba nie zniosła. Wsiadła do samochodu Harmsorr, czekała na to ,aż ta wypełni odpowiednie dokumenty.
            -Szczęściara z ciebie, co?- Powiedziała Susan wchodząc do samochodu. Zapięła pasy. Wsadziła kluczyk do stacyjki.
            - Czy ja wiem…- Odpowiedziała smętnie Kira.
            - Gdy zadzwonił telefon to ja byłam bliżej ,także Orion nic nie wie. Przyjechałabym wcześniej ,ale czekałam na jego zaśnięcie. – Uśmiechnęła się szeroko do Kiry. Wcisnęła sprzęgło i odpaliła samochód. Ruszyły w stronę domu. W pojeździe żadna z nich się nie odzywała. Muzyka z radia leciała cicho. Relow patrzyła przez szybę obserwując mijane latarnie. Teraz czuła jak jest zmęczona. Droga nie zajęła im długo. Weszły cicho do domu. Susan włączyła światło i zobaczyła Oriona, siedzącego w fotelu przy wykuszu, ubranego w swój satynowy szlafrok. Patrzył na obie z zaciśniętą szczęką. Jego pozycja wskazywała na zrelaksowanie ,ale Susan wiedziała czego zwiastunem ona jest. Przygryzła wargę, chciała coś powiedzieć jednak Ravencrest nie dał jej dojść do słowa. Wstał.
            - Wycieczka się udała?- Zdanie skierował ku córce. Dawał jej do zrozumienia, iż wie o wizycie na komisariacie.
            - Cóż w zasadzie było trochę drętwo. Wolę lepszą gatunkowo muzykę. – Odpowiedziała wymijająco, Susan zapewniła ją ,że Orion nic nie wiedział o interwencji policji ,więc postanowiła grać.
            - Doprawdy?- Patrzył prosto w jej oczy. Mieli tęczówki tego samego, fiołkowego koloru. Skinęła pewnie głową. Spoglądała na niego z arogancją w oczach. Odpuścił. – Idź spać, późno już. – On sam udał się do swojego gabinetu, zamykając się w nim. Kira wraz z szatynką udały się na piętro. Będąc na schodach dziewczyna przystanęła.
            - Dzięki. Wiesz… nie musiałaś mnie kryć, mogłaś od razu mu przecież powiedzieć. – Zagadała do żony Oriona.
            - Mogłam, ale potrafię zrozumieć jak musi być Ci ciężko. Niech to zostanie między nami.- Mrugnęła do nastolatki. Rozeszły się do swoich pokojów. Fioletowooka zastanawiała się nas słowami Susan. Czy rzeczywiście mogła ona zrozumieć choć trochę Kirę? Kobieta wydawała się mieć dobre intencje, jednak osiemnastolatka nie przywykła do tego. Zawsze polegała tylko na mamie. Czuła małe wyrzuty sumienia ,ponieważ gdzieś w głębi duszy polubiła Susan. Miała wrażenie ,że mimo wszystko jest to niewłaściwe, miała przecież matkę a Harmsorr to … no właśnie kim była dla niej czterdziestolatka? Nim doszła do jakichkolwiek sensownych wniosków ,pogrążyła się we śnie. Nie miała snu, dryfowała we własnej podświadomości.


                                                                       ***
            Był zmęczony ,a musiał jeszcze jechać po Roya. Nie był z tego powody zadowolony. Za każdym razem ,gdy jego młodszy brat coś zrobił on musiał się tym zająć, wszystko przez to ,że za pierwszym razem to właśnie Derek po nastolatka pojechał, od tamtej pory tak zostało. Żaden z pozostałych członków rodziny nie kwapił się do tego. Westchnął ciężko. Zaczynało powoli świtać. Wszedł do swojego starego forda mustanga. Uwielbiał to cacko, ale jeszcze bardziej kochał swoje łóżko ,o którym teraz tylko mógł pomarzyć. Czekała go jazda do miasta.
            Wszedł do odpowiedniego pokoju. Roy przechadzał się po pomieszczeniu z niecierpliwością, ale nie miał zamiaru się tym przejmować. Wypełnił odpowiednie dokumenty w tym czasie nastolatek zabrał swoje rzeczy. Udali się razem na parking.
Słońce dopiero wyglądało zza horyzontu ,więc na zewnątrz było dość chłodno. Obaj stanęli przy drzwiach starego forda mustanga.
- Wolniej się nie dało? – Zapytał z przekąsem Roy. Starszy Hunter oparł łokieć o dach.
- Słuchaj szczeniaku nie mam obowiązku po ciebie przyjeżdżać za każdym razem, gdy wylądujesz na komendzie. W przeciwieństwie do ciebie ja mam obowiązki, a teraz rusz dupę i siadaj. – Nastolatek usiadł na miejscu pasażera, jego brat zapalił silnik i ruszyli. Derek poczuł od swojego brata lekką nutę czyjegoś zapachu – kobiety. „ W kogo on się wdał ,że już z niego lowelas się robi?” Mężczyzna nie musiał odpowiadać sobie na to pytanie, ponieważ doskonale wiedział w kogo. Słaba woń dziwnie go koiła. Zapach porannej rosy, mchu i pierwszego wiosennego powietrza. Ta woń przypadła mu do gustu. Wyjechali z miasta ,gdy brat zagłuszył mu jego wewnętrzny relaks.
- Obowiązki. Pfff. Pewnie jakaś panna…- mówił do siebie chłopak. Roy poczuł jak samochód gwałtownie się zatrzymuje.
-Wysiadaj.
-Co?
- Wysiadaj szczeniaku.- Gardłowo warknął.- Zrobisz sobie małą przebieżkę.
-Małą? To jakieś dziesięć kilometrów. – Stwierdził powątpiewająco. Derek wyszedł z auta, skierował się do swojego brata i wyciągnął go za koszulkę. Sam ponownie wsiadł do swojego mustanga.
- Przyda Ci się. Ostatnio się zaniedbałeś.- Wcisnął gaz zostawiając Roya na środku ulicy. Wraz z nastolatkiem zniknął nieznany zapach.
            Wrócił do siebie do mieszkania nie przejmując się bratem. Ten na pewno jest już w połowie drogi do domu rodziców. Derek wynajmował mieszkanie we wschodniej części miasta. Jego rodzice mieszkali za miastem po przeciwnej stronie. Teraz gdy rozsiadł się na kanapie stwierdził ,że dobrze postąpił z Royem. Chłopakowi przyda się ruch ,a poza tym on nie musiał go odwozić i jeszcze tu wracać. Czuł ,że śmierdzi. Skierował się do niedużej łazienki, spojrzał na swoje odbicie w lustrze. Jego średniej długości blond włosy wyglądały na zmierzwione po seksie. Szkoda tylko ,że tak niestety nie było. Zdecydowanie bardziej wolałby kotłować się w pościeli z jakąś panną ,niż robić to co rozkazał mu ojciec. Pod prysznicem poczuł jak jego spięte mięśnie w końcu się rozluźniają. Tego mu było potrzeba, gorącej wody ,która spływałaby po nim masując ciało. Do łóżka wszedł od razu po prysznicu, nie ubierał się, ponieważ wolał spać nago, a skoro mieszka sam mógł sobie na to pozwolić.

                                                                       ***
            W poniedziałek cała trójka została po lekcjach. Żadnemu z nich nie podobało się to ,ale najbardziej cierpiał Roy. Nie znosił Gavel ,a Relow zwyczajnie działała mu na nerwy. Nie znosił tego typu dziewczyn, które sobą reprezentowały. Trójka czekała przy składziku, aż woźny da im wszystkie potrzebne rzeczy.
-Dzisiaj zajmiecie się salką kółka teatralnego.- Powiedział woźny podając im sprzęt, którym były ściereczki, detergenty, miotły i mopy. Hunter i Vera jęknęli żałośnie jednocześnie. Kirze zdawało się ,że woźny jest szczęśliwy z jakiegoś powodu. Zapakowali wszystko na specjalny wózek. Woźny zostawił ich w spokoju, mówiąc tylko ,że przyjdzie sprawdzić czy jest sprzątnięte.
- Czy o czymś nie wiem?- Spytała wciąż zdezorientowana Kira. W odpowiedzi dostała tylko wątpliwe kiwnięcie głową przez Verę. Nie musiała długo czekać by przekonać się dlaczego Roy i Gavel byli niezadowoleni. - To chyba żart.- Powiedziała patrząc na istne pobojowisko. Salka wyglądała jakby przeszło przez nią tornado. -Jak można zrobić taki syf?
            Sprzątanie zajęło im dobre dwie godziny. Wszyscy wydawali się zmęczeni. Sala wciąż nie wyglądała na lśniącą ,ale po bałaganie nie było już śladu.
-No to Roy teraz mopujesz.- Powiedziała Gavel siadając na ławce.
-Chyba śnisz. Rusz dupę i sama to zrób ja myłem ławki.
- Ja zamiatałam ,więc nawet się na mnie nie patrz Vera. Ty robiłaś najmniej.
- Oczywiście ,że najmniej. Zajmuję się logistyką. – Uśmiechnęła się cwaniacko.
- Och nie pierdol! Chce stąd wyjść jak najszybciej, a tylko to zostało. – Stwierdziła Kira zirytowana. Na szczęście Veronica nie miała w zamiarze się spierać i wstała.
- Pff… i gdzie tu solidarność jajników, co?
            Pół godziny później woźny sprawdził stan sali, mogli iść do domu z czego wszyscy się ucieszyli.

6 komentarzy:

  1. Super rozdział! Nie mam czasu na dłuższy komentarz, więc tylko wspomnę, że zaintrygował mnie brat Roya...
    Pozdrawiam i czekam na więcej! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę Cię zapewnić ,że Derek jeszcze nie raz czy dwa się pojawi. Chętnie się dowiem co właściwie tak Cię zaintrygowało w nim ;)
      Dziękuję za odwiedziny i komentarz :)

      Usuń
    2. Z jednej strony zdaje się być okrutny przez to jak potraktował brata i taki typowy gość bawiący się dziewczynami(?)... Ale z drugiej, jednak przyjechał po brata i jakoś to że zapach damskich perfum tak go uspokajał... No nie wiem co o nim myśleć, taka tajemnicza, ciekawa postać!

      Usuń
    3. Myślę ,że mogę zdradzić ,że to nie perfumy a po prostu zwykły indywidualny zapach jaki ma każdy człowiek ;)
      Doceniam to ,że komentujesz moje posty. Miłe uczucie wiedzieć, że komuś się to podoba, choć krytyką też bym nie wzgardziła.
      Dziękuję Ci z całego serducha <3

      Usuń
  2. Czekam na kolejny rozdział. Masz niezwykły dar przedstawiania świata w tak interesujący sposób.

    OdpowiedzUsuń